Pisze Marcin Martinho, przewodnik po Lizbonie
Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie, że jesteście teraz w małej i przytulnej knajpeczce gdzieś w starej dzielnicy Lizbony. Popijacie pyszne czerwone wino a Wasze uszy pieści wokal pięknej fadistki. W tle słychać dwie gitary diabelsko dobrze grających dżentelmenów z wąsem. Jeden tuli swoją gitarę niczym najbliższą ukochaną, drugi jakby śniąc wyciąga takie nuty na gitarze portugalskiej, że myślisz, że to tylko jakiś cudowny muzyczny sen. W tych magicznych okolicznościach, prawie ze łzami w oczach i gęsią skórką zaczyna się Twoja muzyczna podróż. To Twoje przeznaczenie, Twój los i Twoje fado…